logo-moskito

E-SHOP

Lionsteel

Lionsteel. Amerykański sen

„Kur Metamorphosis wygrywa: Nóż Roku 2016” .

To wspaniałe uczucie usłyszeć, że jedno z Twoich dzieł zostało uznane za „nóż roku” na Blade Show w Atlancie. To już nasza szósta nagroda od 2012 roku.

Wszystko zaczęło się w małym włoskim miasteczku Maniago, bezlitosnej krainie u podnóża gór. Teraz jest zwycięzcą największych na świecie targów noży, kamienicy Coca Coli i najbardziej ruchliwego lotniska świata. Mały Dawid z Friuli nadal mierzy się z Goliatami amerykańskiego handlu.

To nasza trzecia nagroda „Ogólnie Nóż Roku”, po roku 2014 dla TiDust i roku 2015 dla TRE Titanio. Hattrick, który zdobył jeszcze bardziej prestiżowe osiągnięcie: nagrodę „Manufacturing Quality Award”, która ukoronowała LionSteel jako najlepszą firmę w 2014 roku, spychając Yankees z pierwszego miejsca, które zajmowała od niepamiętnych czasów. Kontynuując metaforę piłki nożnej, przypomina to wygranie finału Pucharu Świata w Rio de Janeiro przeciwko gospodarzom z drużyną amatorską. Poza tym w przemysłowych wynikach LionSteel nie ma prawie nic amatorskiego; jeden element pozostał niezmienny przez prawie sześćdziesiąt lat historii, odkąd Gino Pauletta rozpoczął swój egzystencjalny związek z nożami. To coraz rzadszy i cenniejszy okaz: pasja.

Dziś nagrodę w Atlancie odbiera jego syn Gianni. To prawda, bo Gino to jeden z tych upartych rzemieślników, którzy nie wychodzą z warsztatu, ale chętnie oddają stery. Wie, że te same pragnienia i marzenia mogą przybierać formę nowych technologii i nowych materiałów, podążać różnymi i nieoczekiwanymi ścieżkami – i to młodsze pokolenie, mniej znużone uczuciem nostalgii i mające więcej energii, musi podjąć się tego zadania. wyzwanie. Dlatego też na przełomie wieków, a raczej nowego tysiąclecia Gino przekazał berło swoim synom: Daniele, Gianniemu i Massimo.

Oczywiście, że nigdy nie opuścił fabryki. Nadal tam jest, pracując swoją magią, chcąc tworzyć zabawki, które często zdobywają złoto, a czasem także inspirują do nowych produktów. Gino to magik, który myśli rękami, a kiedy myśli, jego jasne oczy uśmiechają się i wydaje się, że przedmiot pojawia się w mgnieniu oka na chwilę przed ożywieniem go. Wszystko, co robi, jest z góry przemyślane.

Zaczął jako młody chłopak w 1 Styczeń 1957 w FARM, Fabbrica Articoli Reclame Maniago. Aby zapewnić sobie wolność gospodarczą i zaspokoić swoją nienasyconą pasję, nie zastanawiał się dwa razy nad pracą noc w noc oraz w soboty i niedziele na rzecz osób trzecich. Tak to wtedy było, nawet 15 godzin dziennie, bo praca na etacie nie wystarczała, zwłaszcza jeśli chciało się założyć rodzinę. Potem, w 1969 roku, przyszedł czas, aby zostać przedsiębiorcą, rzemieślnikiem i podążać własną, samotną ścieżką z entuzjazmem kogoś, kto wie, co robi.

Krzyknął w nim lew, lew wyrzeźbiony w kamieniu góry Jôuf, patrzył na dzieci ze złym błyskiem w oku, od którego ciarki przeszły mu po plecach. To dzikie zwierzę pozostało mocno w jego pamięci, a później stało się jego znakiem rozpoznawczym, prawdziwą mocą, a jeszcze lepiej ze względu na to, co reprezentowało: istotę, zaplanowaną formę wyrzeźbioną w surowcu. Ten obraz to to, co Gino widzi w kawałku surowego metalu, krawędź noża, za którą podąża oczami, ten niedostrzegalny łuk, który wydaje mu się dolinami i górami, a następnie raz za razem osiąga idealne przejście, tak że wszystkie części noża pasują do siebie z dokładnością do dziesiątych milimetra, bez dotykania i zatrzaskują się na miejscu z „kliknięciem”, które cieszy najbardziej wyczulone uszy. Muzyka dla uszu, naprawdę!

Ważne jest, aby okiełznać bestię, ukształtować metal. W 1969 roku wpłynęło zamówienie na sto lub więcej otwieraczy do puszek dla Farfalli z okazji chrztu nowej firmy, które wkrótce zmieniło się na 3000, potem 3500 i tak dalej. Potem przyszły scyzoryki dla Coricamy, które trafiły do ​​Mediolanu, Rzymu i Niemiec. Nie było czasu na Amerykę, Włochy i Europa w tym momencie wystarczyły.

Oto historia. Był ciepły dzień zimy 1978 roku. Trzęsienie ziemi we Friuli pozostawiło wiele otwartych ran, ale nie mogliśmy narzekać: gospodarka nabierała tempa, więc naprzód pełną parą, nadchodziły zamówienia.
Pewnego razu Gino i jego żona Cesarina odwiedzili krewnych w Mediolanie. Przeszli się po słynnej galerii pod sklepionym szklanym dachem wspartym na metalowych elementach. Po prostu przepięknie. Zwłaszcza Gino naprawdę był w stanie to docenić. Potem coś przykuło jego uwagę, kto wie dlaczego, i wszystko wokół niego rozpłynęło się w nicości. Niczym pirat na pustyni, widział tylko ten amerykański scyzoryk. To była radość, jakiej nigdy wcześniej nie widział; musiał iść i kupić, bez względu na cenę. Sześćdziesiąt tysięcy lirów włoskich [wyd. około 30 euro]. Świetna inwestycja.

Piękno tym razem tkwiło w rączce, wykonanej z dwóch materiałów połączonych wstawkami. Nie chciał tracić czasu. Oczywiście musiał skopiować to arcydzieło ze szczególnym naciskiem na innowacje Maniago. Nadszedł czas, aby Japonia spotkała się z Włochami.

Gino był w stanie zidentyfikować dwa idealne materiały do ​​tego zadania: mosiądz i drewno oliwne. To on pierwszy wpadł na to eleganckie połączenie, a samo drewno oliwne byłoby świetną innowacją. Nadszedł czas, aby uprzemysłowić ten pomysł i zjednoczyć w tym celu członków konsorcjum. Do najważniejszego zadania produkcyjnego znalazł odpowiednią osobę w mieście Malnisio i wreszcie można było rozpocząć prace nad pierwszymi prototypami, a następnie rozpocząć produkcję.

Narodził się produkt klasy A – model 110ka, którego wyróżnienie zostało przyznane dzięki ogromnemu wzrostowi sprzedaży w latach 1979–80. Zawierał w sobie wszystkie umiejętności i wiedzę, które nabył Gino: jego oko, umiejętność internalizacji innowacyjnego pomysłu i przekształcenia go w coś nowszego, jego entuzjazm, który dodawał energii i jednoczył ludzi, jego chęć oderwania się od pracy na rzecz innych , stworzyć coś własnego, coś, co sprawi, że będzie chodzić z podniesioną głową, coś, co będzie wykazywać pewną ekskluzywność. „Udało nam się sprzedać 110 lirów za 8500 lirów [red. około 4 euro], czyli cenę fabryczną. Jak na tamte czasy nieźle. Każdy sprzedany przedmiot przynosił nam niezły zwrot, a dzięki zyskowi mogliśmy rozwijać firmę”.

To właśnie nazywamy przedsiębiorcą. Kogoś, kto potrafi wyobrazić sobie wartość przedmiotu, który nie istnieje, produktu, który zostanie wykonany, stworzony i powołany do życia własnym wysiłkiem. O tym myślał Gina jako młody chłopak z farmy, odkąd znalazł samorodek w Colvera Creek, wodzie, która przez ponad tysiąc lat napędzała młyny Maniagi. Nugget był złomem. W tym szorstkim klejnocie, w tym śmieciu naszej cywilizacji przemysłowej, Gino zobaczył swój pierwszy scyzoryk; trzymał go blisko siebie, aby mieć pewność, że go nie straci i z wielką wolą ruszył na spotkanie swojego przeznaczenia.

Zastanawiając się nad tą pierwszą próbą, czuje się jeszcze bliżej swoich własnych synów, każdemu z nich przekazał część swojej pasji. Gianni podróżuje po świecie w poszukiwaniu (i dostarczaniu) innowacji, a dziś jest w Atlancie. Daniele i Massimo pracują w jego warsztacie i nadal słuchają jego rad (choć na szczęście nie zawsze się z nim zgadzają!). Ale ważne, że jego pasja jest zaraźliwa i teraz płynie w ich żyłach, w ich życiu, dzięki czemu każdego dnia zaskakująco spotyka nowe dzieła, których nawet nie mógł sobie wyobrazić. Tyle materiałów. Takie różne procesy. Prędkość produkcji kół do projektowania 3D, cięcie strumieniem wody i cięcie laserowe. A jednak, jeśli spojrzymy na prawdziwą istotę, niewiele się zmieniło. Płonie w nas prawdziwy piec, fale są dźwiękiem naszego serca. Wysoka technologia, którą znał Gino, to przede wszystkim silna wyobraźnia, podróż umysłu w głąb formy, przewidywanie trudności i oporu materiałów, które trzeba znać i kochać, walczyć z nimi uczciwie. Chcesz go pokonać jak lwa.

Kiedy Gino patrzy na produkty ostatniej dekady, wydaje się niemożliwe, aby jego chłopcy byli w stanie wyprodukować tytanowe monolityczne chwyty, które zostały wyfrezowane z jednego kawałka. Albo ultralekki model TiDust z otworem, wykonany z selektywnie topiącego się proszku tytanu: pierwszy na świecie nóż wykonany w technologii zaczerpniętej z lotnictwa!

Choć Gino, jako człowiek mający korzenie w Maniago, przyznaje, że jest dumny ze swoich synów. Jest dumny, że Gianni jest teraz w Ameryce i zdobywa pierwszą nagrodę.
Gino nigdy nie był w Ameryce. Ameryka znalazła go tego dnia w Mediolanie.

„Maniago, ręcznie robione historie”

Skorzystaj ze zniżki 100 CZK

przy następnym zakupie

Podaj swój adres e-mail, a otrzymasz informacje o ekskluzywnych ofertach, rabatach i wydarzeniach.

od 25.4. - do 29.4.2024
KAMENNÁ PRODEJNA UZAVŘENA